– Do połowy Wielkiego Postu – mówi Anna Kozak z działu etnograficznego Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem. – Było to tzw. śródpoście. W środę, w połowie Wielkiego Postu warzono żur. Związany był z tym też zwyczaj. Górale wychodzili na drzewo z garnkiem z wodą, że będą tam gotować żur. Nagle ta woda się wylewała i kogoś oblewała.
Z kolei w środkową niedzielę postu (nazywaną białą, śmiertną lub czarną niedzielą) był zwyczaj chodzenia z tzw. śmiertką, czyli białą kukłą symbolizującą śmierć. – Ten zwyczaj praktykowały dziewczęta jeszcze w latach 60. Chodziły od domu do domu, śpiewając rytualną pieśń, która mówiła, że śmiertka idzie ze wsi, a przychodzi pan Jezus – mówi Anna Kozak. W zamian dostawały zapłatę w formie jajek. Potem kukłę śmiertki topiono w rzece.
Najwięcej zwyczajów było w Wielkim Tygodniu. Wówczas milkły dzwony kościelne, a zastępowały je drewniane kołatki. Chłopcy obiegali z nimi całą wieś, zwołując na nabożeństwo i przypominając o Wielkim Poście.
Przez cały tydzień na Podhalu panował ścisły post. – Do tego stopnia, że baby wyparzały garnki, żeby nie było w nich grama tłuszczu – wspomina Bartek Koszarek z Bukowiny Tatrzańskiej. Stanisław Stopka, fiakier z Zakopanego dodaje, że rano jadło się kromkę suchego chleba z czarną kawą bez cukru, a wieczorem same ziemniaki. – Żadnego rosołu, żadnej szynki, nic nie było – opowiada. Andrzej Gąsienica-Makowski dodaje, że unikano nawet pokarmów mlecznych czy jajek.
W Wielki Czwartek, a miejscami także w Wielką Sobotę, m.in. w Zębie palono lub czasami wieszano kukłę, która symbolizowała Judasza. Z kolei nad ranem z Wielki Piątek górale wierzyli, że zapewnią sobie zdrowie, gdy obmyją się w potoku. – Starsze pokolenie wciąż być może to praktykuje, już nie w potoku, ale obmywając się wodą z kranu – mówi Anna Kozak.
Dodatkowo w Wielki Piątek rano kobiety robiły masło, które miało być panaceum na różne dolegliwości na cały kolejny rok. Używano go m.in. na smarowanie ran. Z kolei kowale po dziś dzień wykuwają trzy gwoździe na pamiątkę ukrzyżowania Jezusa i przybijają je do futryny swojej pracowni.
Oprócz obrzędów, w czasie Triduum Paschalnego obowiązywało wiele zakazów. Np. w Wielki Piątek nie wolno było głośno mówić, hałasować czy szyć. Za to powinno się sadzić jarzyny w ogrodzie. Ale nie wolno było orać ziemi. – Ludzie wierzyli, że ciężka praca piecze pana Jezusa – opowiada Maria Gruszkowa, góralka z Zakopanego. – Chłopy szli na pole, ale tylko po to, by zobaczyć, co trzeba później zaorać. Wbijali na rolę bazie, żeby pan Jezus dał im dobre plony.
W Wielką Sobotę, oprócz święcenia jedzenia, było sporo zwyczajów związanych ze święceniem wody i ognia. Górale zabierali wodę do domów, którą wykorzystywali do celów leczniczych, czy odstraszania tego co złe. Z kolei w Bukowinie Tatrzańskiej palono hubę. – Z żarzącą się hubą trzeba było obejść dom trzy razy. Ludzie nieśli ją także do szopy czy do każdej izby w domu, żeby wygonić zło – mówi Koszarek.
Za to w Wielką Niedzielę rozpoczynało się wesołe świętowanie już bez postu. A w poniedziałek, co jest praktykowane do dzisiaj, była wielka polewacka. Oblewano głównie panny, które wpadły w oko chłopcom.