Zapraszamy na rodzinne święta Wielkanocne w górach. Proponujemy Państwu weekendowy pobyt w sprawdzonych przez nas wielokrotnie góralskich ośrodkach wypoczynkowych w Białym Dunajcu u podnóża Tatr z pięknym widokiem na góry. Miejscowości położonej jedynie 7 kilometrów od Zakopanego ! Nasza oferta świąt Wielkanocnych w górach to idealna opcja dla rodzin z dziećmi. Zapewniamy Państwu codzienne atrakcje wielkanocne jak imprezy góralskie z biesiadą i występem kapeli góralskiej w karczmie regionalnej, wieczór taneczny z regionalnym poczęstunkiem i muzyką na żywo, szykowanie koszyczków wielkanocnych, doskonałe świąteczne śniadanie Wielkanocne, przepyszne obiadokolacje, kulig z ogniskiem i pochodniami, poszukiwanie jajek oraz animacje dla dzieci! Lany poniedziałek na basenach termalnych, świąteczne lampiony i wiele innych atrakcji, które urozmaicą świąteczny pobyt na Wielkanoc w górach
Niejednego z Was zapewne dręczy zagadka dotycząca symbolu Wielkanocy. Królik czy zając? To pytanie pojawia się bardzo często przy stole świątecznym. Postanowiliśmy rozwiać Wasze wątpliwości raz na zawsze. Na samym początku ustalmy, czym różnią się one od siebie. Zając jest przede wszystkim większy, ma dłuższe kończyny oraz uszy. Zające kojarzą nam się z nadejściem wiosny, gdyż w marcu możemy zaobserwować ich zachowania godowe. Królik europejski natomiast, często mylony z zającem, przybył do nas z Półwyspu Iberyjskiego. W kulturze gatunki te zlały się ze sobą, ze względu na podobny wygląd. Jednak od zawsze to zając był symbolem wielkanocnym, więc to jemu w dalszym ciągu należy się ten tytuł
Skąd się wziął zwyczaj zanoszenia pokarmów do święcenia? Źródeł można się doszukiwać już w wierzeniach pogańskich.
Koszyczek wielkanocny jest takim symbolem dla świąt Zmartwychwstania Pańskiego, jak choinka dla Bożego Narodzenia. W Wielką Sobotę każdy chrześcijanin zanosi pokarmy do święcenia. To ma zapewnić dostatek, siłę i zdrowie na cały rok. Ten symbol Wielkanocy znany jest już od wieków.
Historia święcenia pokarmów ma bardzo długą tradycję. Już u Słowian przedchrześcijańskich, okres wiosny, czasu zrównania dnia z nocą był czasem świątecznym, rozpoczynającym wegetację roślin, nowe życie. Święcenie pokarmów łączy się z pogańskimi świętami, ofiarami, podziękowaniami. Już wtedy przynoszenie pokarmów do święcenia miało symboliczną wartość.
Dzisiejszy zwyczaj zanoszenia koszyczków do świątyń związany jest jednak bezpośrednio z chrześcijańskimi obchodami Świąt Wielkanocnych.
Wielkanoc w górach – tradycja święcenia pokarmów
Jak się okazuje, zanoszenie pokarmów w wiklinowych koszyczkach, które znamy dzisiaj, wbrew pozorom wcale nie ma takiej długiej tradycji. Początkowo wielkanocne święconki nie były zanoszone do świątyń. To kapłan przyjeżdżał na wieś i tam święcił pokarmy.
– Tak było w XVII/XVIII wieku. Gospodarze ustawiali stoły z białymi obrusami i stawiali na nich pokarmy, które chcieli poświęcić – mówi Iwona Karwowska, kierownik Działu Etnografii Pomorza Muzeum Narodowego w Szczecinie. – Było tego bardzo dużo i często były to gotowe potrawy.
Według przekazów historycznych, zwyczaj ten zaczął się zmieniać pod koniec XVIII wieku. Księża powoli zaprzestali odwiedzania domów. W wyznaczonym miejscu miejscowości ustawiano kilkanaście długich stołów nakrytych białymi obrusami i na nich ludzie stawiali pokarmy.
Święta wielkanocne w górach oferty
– To właśnie wtedy zaczęto przynosić pokarmy do poświęcenia w koszach – mówi Iwona Karwowska. – Ale to nie było takie koszyki, jak dzisiaj. Kobiety przynosiły duże wiklinowe kosze pełne jedzenia. Przynoszono wszystko to, co można było zjeść. Takie święcenia najczęściej odbywały się gdzieś na jakimś placu, ryneczku. W centralnych miejscach.
Tak się działo przez około 100 lat. Tradycja przynoszenia pokarmów do świątyń narodziła się dopiero w II połowie XIX wieku. Koszyki z jedzeniem do kościołów zaczęli przynosić mieszkańcy miast.
– Z tego narodziła się właśnie taka święconka, jaką znamy dzisiaj. Niektóre elementy są stałe, a niektóre się zmieniają – zauważa kierownik Działu Etnografii Pomorza Muzeum Narodowego w Szczecinie.
Na przestrzeni wieków nie tylko forma święcenia uległa zmianie. Zrezygnowano z wielkich wiklinowych koszy, zapełnionych po brzegi jedzeniem. XX wiek wprowadził do obyczaju małe koszyczki wyściełane haftowanymi serwetkami, w środku których można było znaleźć już konkretne produkty, takiej jak jajko, kiełbasa, kawałek chleba. Dzisiaj coraz częściej w wielkanocnych koszyczkach można zobaczyć już nie białe, haftowane serwetki, lecz kolorowe wykonane z papieru. Podobnie jest z ozdobieniem koszyczka. Kilka wieków temu obowiązkowe były przystrojenia z wiecznie zielonych roślin, czyli barwinka lub bukszpanu.
– Dzisiaj wykorzystuje się do strojenia różne kolorowe kwiatki. Kiedyś tego nie było z dwóch względów. Po pierwsze, kwiaty nie były tak dostępne, jak teraz. A po drugie, przywiązywano do tego bardzo dużo uwagi – wyjaśnia Iwona Karwowska.
Do świąt Wielkanocy w 2021 roku pozostało jeszcze 131 dni co stanowi 4 miesiące i 11 dni.
Wielkanoc, czyli Zmartwychwstanie Pańskie jest świętem upamiętniającym zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. W roku 2021 święto przypada na 4 kwietnia (niedziela) i 5 kwietnia (poniedziałek).
Śniadanie wielkanocne: co podać, żeby tradycji stało się zadość? Jakie symboliczne znaczenie mają potrawy i ozdoby na wielkanocnym stole? Poznaj przykładowe dania i przepisy.
Śniadanie wielkanocne: zaczynamy od święconki
Niedzielne śniadanie wielkanocne w domach osób wierzących poprzedza święcenie jaj i potraw świątecznych – w Wielką Sobotę, oraz msza rezurekcyjna z procesją, która odbywa się albo w sobotni wieczór albo niedzielny ranek. Zanim zasiądziemy do stołu dzielimy się poświęconym jajem, życząc sobie nawzajem zdrowych i wesołych świąt. Święconkę, czyli wszystkie produkty i potrawy, które umieściliśmy w koszyczku, i które zostały poświęcone, powinny być zjedzone, nie wolno się niczego wyrzucać ani dawać zwierzętom.
W Wielkanoc świętujemy Zmartwychwstanie Pańskie, o którym apostołowie dowiedzieli się właśnie rankiem i śniadanie było pierwszym posiłkiem, który spożyli razem ze zmartwychwstałym Jezusem. Cieszymy się z odrodzonego życia – stąd jaja, które je symbolizują oraz zakończonego postu, stąd rozmaitość mięsa i wędlin – głównie z wieprzowiny, która uosabia dostatek i sytość.
Śniadanie wielkanocne jest więc posiłkiem bogatym, radosnym, obfitującym w różnorodne potrawy z jaj, mięs, a także słodycze – z dodatkiem bakalii i orzechów, także symbolizujących dostatek.
Wielkanocne jaja
Najważniejsze podczas śniadania wielkanocnego są jaja w rozmaitej postaci: gotowane na twardo w majonezie, sosie chrzanowym, tatarskim i różnych innych sosach, jaja faszerowane, jaja zapiekane w klopsach, drożdżowych bułkach, kulebiakach. Typowo polskim przysmakiem są jaja faszerowane opiekane w skorupkach.
Dla dzieci organizuje się zabawy w poszukiwanie jaj (najczęściej czekoladowych), ukrytych w zakamarkach domu lub ogrodu. Na stole nie może zabraknąć różnokolorowych pisanek. Jajka mogą też służyć do rozmaitych obrzędów i… zabaw.
Wielkanocne mięsa
Z mięs najczęściej podaje się wędliny: szynkę, dobrej jakości kiełbasy, kabanosy, wieprzowinę pieczoną: schab w ziołach lub faszerowany, boczek oraz szynki, pasztety lub klopsy.
Do typowo polskiej tradycji zalicza się żurek lub biały barszcz, podawany z jajkiem i białą kiełbasą. Białą kiełbasę można podać także osobno, opiekaną lub gotowaną.
Często podawany, choć nie obowiązkowo, jest także pieczony drób: kurczaki, kaczki, indyki i gęsi, zwykle w formie faszerowanej.
Przystawki i sałatki wielkanocne
Dużą popularnością na świątecznym stole cieszą się także inne przystawki: sałatki jarzynowe z wiosennymi akcentami, śledziki, pasty twarogowe, galaretki drobiowe oraz pasztety bezmięsne (jajeczne, grzybowe, rybne), terriny lub ryba faszerowana w galarecie.
Wielkanoc jest także świętem chleba i domowego ciasta drożdżowego (nie tylko bab, ale też chałek, bułek drożdżowych, kulebiaków lub pierogów drożdżowych).
Góralska tradycja była bogata w wiele zwyczajów i obrzędów w czasie Wielkanocy. Nierzadko zaczerpniętych z pogaństwa. Choć w tym czasie najważniejszy jest Wielki Tydzień i Triduum Paschalne, czyli Wielki Czwartek, Wielki Piątek i Wielka Sobota i wielkanocna niedziela, to jednak obrzędy góralskie sięgały wcześniej.
– Do połowy Wielkiego Postu – mówi Anna Kozak z działu etnograficznego Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem. – Było to tzw. śródpoście. W środę, w połowie Wielkiego Postu warzono żur. Związany był z tym też zwyczaj. Górale wychodzili na drzewo z garnkiem z wodą, że będą tam gotować żur. Nagle ta woda się wylewała i kogoś oblewała.
Z kolei w środkową niedzielę postu (nazywaną białą, śmiertną lub czarną niedzielą) był zwyczaj chodzenia z tzw. śmiertką, czyli białą kukłą symbolizującą śmierć. – Ten zwyczaj praktykowały dziewczęta jeszcze w latach 60. Chodziły od domu do domu, śpiewając rytualną pieśń, która mówiła, że śmiertka idzie ze wsi, a przychodzi pan Jezus – mówi Anna Kozak. W zamian dostawały zapłatę w formie jajek. Potem kukłę śmiertki topiono w rzece.
Najwięcej zwyczajów było w Wielkim Tygodniu. Wówczas milkły dzwony kościelne, a zastępowały je drewniane kołatki. Chłopcy obiegali z nimi całą wieś, zwołując na nabożeństwo i przypominając o Wielkim Poście.
Przez cały tydzień na Podhalu panował ścisły post. – Do tego stopnia, że baby wyparzały garnki, żeby nie było w nich grama tłuszczu – wspomina Bartek Koszarek z Bukowiny Tatrzańskiej. Stanisław Stopka, fiakier z Zakopanego dodaje, że rano jadło się kromkę suchego chleba z czarną kawą bez cukru, a wieczorem same ziemniaki. – Żadnego rosołu, żadnej szynki, nic nie było – opowiada. Andrzej Gąsienica-Makowski dodaje, że unikano nawet pokarmów mlecznych czy jajek.
W Wielki Czwartek, a miejscami także w Wielką Sobotę, m.in. w Zębie palono lub czasami wieszano kukłę, która symbolizowała Judasza. Z kolei nad ranem z Wielki Piątek górale wierzyli, że zapewnią sobie zdrowie, gdy obmyją się w potoku. – Starsze pokolenie wciąż być może to praktykuje, już nie w potoku, ale obmywając się wodą z kranu – mówi Anna Kozak.
Dodatkowo w Wielki Piątek rano kobiety robiły masło, które miało być panaceum na różne dolegliwości na cały kolejny rok. Używano go m.in. na smarowanie ran. Z kolei kowale po dziś dzień wykuwają trzy gwoździe na pamiątkę ukrzyżowania Jezusa i przybijają je do futryny swojej pracowni.
Oprócz obrzędów, w czasie Triduum Paschalnego obowiązywało wiele zakazów. Np. w Wielki Piątek nie wolno było głośno mówić, hałasować czy szyć. Za to powinno się sadzić jarzyny w ogrodzie. Ale nie wolno było orać ziemi. – Ludzie wierzyli, że ciężka praca piecze pana Jezusa – opowiada Maria Gruszkowa, góralka z Zakopanego. – Chłopy szli na pole, ale tylko po to, by zobaczyć, co trzeba później zaorać. Wbijali na rolę bazie, żeby pan Jezus dał im dobre plony.
W Wielką Sobotę, oprócz święcenia jedzenia, było sporo zwyczajów związanych ze święceniem wody i ognia. Górale zabierali wodę do domów, którą wykorzystywali do celów leczniczych, czy odstraszania tego co złe. Z kolei w Bukowinie Tatrzańskiej palono hubę. – Z żarzącą się hubą trzeba było obejść dom trzy razy. Ludzie nieśli ją także do szopy czy do każdej izby w domu, żeby wygonić zło – mówi Koszarek.
Za to w Wielką Niedzielę rozpoczynało się wesołe świętowanie już bez postu. A w poniedziałek, co jest praktykowane do dzisiaj, była wielka polewacka. Oblewano głównie panny, które wpadły w oko chłopcom.
Zając wielkanocny to najważniejszy symbol tych świąt. Najmłodsi wyczekują go podczas niedzielnego poranka, a on przynosi wszystkim grzecznym dzieciom słodycze i zabawki. Sprawdź, skąd wzięła się tradycja zająca wielkanocnego i co symbolizuje.
Zając wielkanocny to symbol Wielkanocy – bardzo ważnego święta chrześcijańskiego. Wielkanoc kończy 40-dniowy post, który skłania nas do różnych wyrzeczeń oraz przemyśleń.
Jego uwieńczeniem jest Triduum paschalne przypadające na Wielki Czwartek, Piątek i Wielką Sobotę (będące wspomnieniem męki i śmierci Chrystusa) oraz święto Jego zmartwychwstania, który jest najważniejszy i najradośniejszy moment obchodzony w Niedzielę Wielkanocną.
Jednym z symboli towarzyszącym tym świętom jest zając wielkanocny, który jednak z chrześcijaństwem ma niewiele wspólnego.
Skąd lany poniedziałek w Polsce?
Zwyczaj polewania się wodą w poniedziałek wielkanocny, tzw. śmigus-dyngus czy lany poniedziałek, wywodzi się z dawnej tradycji słowiańskiej, a pierwsza wzmianka o nim pochodzi z XV-wiecznego Poznania. Kościół przestrzegał wtedy wiernych przed przesadnym świętowaniem tego ludycznego zwyczaju, często kończącego się chuligańskimi wybrykami.
W przeszłości lany śmigus polegał na symbolicznym wzajemnym okładaniu się witkami wierzby i polewaniu się wodą, a dyngus na chodzeniu po domach i zbieraniu podarków, najczęściej jajek, od tych, którzy chcieli się od śmigusa wykupić.
Tę, wydawałoby się typowo polską tradycję poza granicami naszego kraju zna mało kto, choć co do tego, czy zwyczaj ten rzeczywiście pochodzi z Polski, nie ma pewności. Niektórzy twierdzą, że lany poniedziałek ma początki w Jerozolimie, gdzie schodzących się i rozmawiających o Zmartwychwstaniu Żydów rozganiano sprzed okien wodą. Samo słowo zaczerpnięto z języków: staroniemieckiego, w którym „dingnus”, „dingnis” oznaczały „okup”, oraz niemieckiego (od „schmacken”, czyli „bić”).
Co ciekawe, nie w każdym regionie Polski zwyczaj polewania się wodą był znany. Na Pomorzu na przykład rozpowszechnił się on dopiero po 1920 roku. Jak więc świętowano lany poniedziałek w różnych częściach kraju?
Lany poniedziałek w różnych regionach Polski
CIESZYN
W regionie cieszyńskim w czasie tzw. „śmiergustów” mężczyźni, głównie młodzi chłopcy, polewali dziewczęta wodą (a nawet wrzucali je do potoków), a także delikatnie „śmigali” (uderzali) je witkami po rękach i nogach, co symbolizowało życzenia zdrowia. Najchętniej zaczepiano najpiękniejsze dziewczyny – jeżeli któraś pozostała sucha, poczytywała to sobie za obrazę, bo oznaczało to, że żaden kawaler się nią nie interesuje.
Niegdyś, gdy do świąt wliczano też wtorek, dziewczyny miały szansę zemścić się na swoich prześladowcach. Zwyczaj oblewania wodą i smagania rózgami mężczyzn zupełnie już jednak zanikł.
KASZUBY
Na Kaszubach lany poniedziałek nie był obchodzony, jednak praktykowano inny związany z wodą zwyczaj. W czasie świąt, na przykład w poniedziałek wielkanocny, trzeba było wykąpać się w jeziorze lub w rzece, co miało chronić przed chorobami (szczególnie skóry). Co ważne, w drodze do wody i z powrotem nie wolno było z nikim rozmawiać i oglądać się za siebie.
Do dziś praktykowany jest tam z kolei przypominający tradycje innych regionów stary zwyczaj zwany dëgùsë. Dziewczęta i młode mężatki w lany poniedziałek chłostane są rózgami z jałowca lub brzeziny, tzw. dëgówkami.
WIELICZKA
W okolicach Wieliczki obchodzi się z kolei zwyczaj całkowicie nietypowy. Jego korzenie sięgają legendy o Siudej Babie, która pilnowała ognia w pogańskiej świątyni, a ponieważ nie wolno jej było się myć, szybko stawała się czarna od sadzy. Każdego roku w czasie wiosny wychodziła na poszukiwania swojej następczyni i dziś, na pamiątkę tego dnia, za Siudą Babę przebierają się mężczyźni. Z poczernioną twarzą, w podartym ubraniu, ze sznurem korali z kasztanów lub ziemniaków zawieszonym wokół szyi, z usmolonym batem w ręku i z koszem na plecach, chodzą po domach i smarują sadzą twarze i dłonie mieszkańców.
DOBRA (MAŁOPOLSKA)
Nietypowy lany poniedziałek obchodzi się też we wsi Dobra w Małopolsce, gdzie w noc poprzedzającą go po ulicach przechadzają się tzw. dziady śmigustne. Dziwne maszkary – owinięte w słomę, z maską lub pończochą na twarzy – dmą w blaszany róg i pomrukują złowieszczo, prosząc przy tym o datki i polewając wodą. Ten wyjątkowy zwyczaj kultywowany jest na pamiątkę zbiegłych z niewoli jeńców, którym Tatarzy ucięli języki, a którzy w Dobrej szukali pomocy, i by uchronić się przed zimnem opatulali się sianem.
Regionalne zwyczaje wielkanocne, choć tak różnorodne, mają ze sobą coś wspólnego – we wszystkich chodzi o dobrą zabawę. Nie bez powodu. Świętowanie Wielkiejnocy musi być przecież radosne.